Od samego rana do naszej redakcji spływa wiele informacji na temat nalotów służb na sklepy konopne. Funkcjonariusze wzięli na celownik największych polskich przedsiębiorców konopnych. Mamy nieoficjalne informacje od naszych informatorów!
Naloty służb na sklepy konopne!
Uwaga przedsiębiorcy! Właśnie rozpoczęła się zorganizowana akcja mająca na celu kontrole konopnych biznesów. Do największych polskich sklepów konopnych od kilku dni pukają funkcjonariusze policji, służby celno-skarbowej oraz przedstawiciele sanepidu. Ponoć jest w to zaangażowanych około 300 pracowników publicznych.
Z anonimowych, nieoficjalnych informacji, które spływają do nas od samego rana, udało nam się dowiedzieć, że w lokalu czołowego polskiego przedsiębiorstwa konopnego pojawiło się 5 radiowozów służby celno-skarbowej i policji. Mieli ze sobą terenowe laboratoria, które pozwalały na miejscu badać produkty sprzedawane przez tą firmę.
Rekwirowali wszystko: susze, czekolady, pre-rollsy z akcyzą, którą specjalnie załatwiłem na potrzebę urzędu skarbowego. Zabrali nawet kosmetyki i kremy.
Właściciel jednej z największych sieciówek
Dowiedzieliśmy się również, że służby prowadzą naloty na firmy w całej Polsce. Według naszych informatorów głównym celem są produkty, które zawierają THC. Co ciekawe w niektórych przypadkach funkcjonariusze nie traktują ich jako narkotyk, tylko jako lek. Tak więc jednym z głównych powodów całej akcji ma być to, że służby potraktowały każdy produkt zawierający THC i sprzedawany w tego typu lokalach jako nielegalnie dystrybuowany lek.

Czy pracownicy sklepów byli podsłuchiwani?
Dotarliśmy do pracowników jednego z przeszukiwanych sklepów. Jego relacja jest naprawdę przerażająca.
Zapytałem się czy funkcjonariusze chcą zabrać również nasze telefony i komputery. Powiedzieli mi wtedy, że są one im już niepotrzebne bo od dawna mają już te dane na swoich serwerach.
Pracownik sklepu konopnego
Z tych słów można wywnioskować, że pracownicy sklepów konopnych byli od dawna inwigilowani.

Dziwne działania służb
Całą sytuację zrelacjonował nam również pracownik firmy konopnej znajdującej się na północy kraju. Tam sytuacja wyglądała trochę inaczej niż w innych częściach Polski.
Było widać, że funkcjonariusze nie znają dokładnie celu tego działania. Mówili, że kojarzą naszą rodzinną firmę, która na rynku funkcjonuje już od lat. W naszych produktach szukali tylko przekroczeń.
Pracownik firmy konopnej z północy Polski
Jak możemy wnioskować ze słów tego pracownika, sami funkcjonariusze służb muszą czuć się nieźle zakłopotani. Zapewne nie do końca zdają sobie sprawę z tego, do czego ich działania mogą prowadzić.

Co jest powodem tej akcji?
Razem z Mopsem postanowiliśmy poszukać informacji na temat tego, co może być powodem tak zintensyfikowanych nalotów.
Dotarliśmy do trzech spraw, które mogły wywołać te działania.
Pierwszą z nich jest sprawa 4ease. Pisaliśmy o tym w artykule pt. Policja skonfiskowała susz polskiej firmy konopnej. Okazało się, że było tam naprawdę sporo przekroczeń, co mogło sprowokować służby do działania.
Drugą przyczyną może być wyrok sądu administracyjnego w Białymstoku, który podważył możliwość sprzedaży produktów z kanabinoidami. Jednak trwa apelacja w tej sprawie, więc bardzo prawdopodobne, że nie jest to dobry punkt zaczepienia.
Trzecią przyczyną może być to, że zmieniły się struktury GISu i GIFu. Od informatorów dowiedzieliśmy się, że władza tych instytucji chce walczyć z przedsiębiorstwami konopnymi, które sprzedają „podejrzane” produkty. Chodzi o wyczyszczenie rynku z nielegitnych firm i garażowych ekstrakcji.
Już teraz rozpoczynamy własne śledztwo w tej sprawie. Wszystkie informacje zamieszczone w tym artykule pochodziły z nieoficjalnych źródeł. Postaramy się dotrzeć do przedsiębiorców, funkcjonariuszy i przedstawicieli władzy, aby uzyskać w stu procentach potwierdzone, oficjalne informacje.
NAPISZ KOMENTARZ