W Sejmie kolejny raz spotkali się politycy i specjaliści, którzy dyskutowali na temat medycznej marihuany. Do jakich wniosków doszli, czy w końcu uzyskaliśmy odpowiedź na pytanie kiedy polskie konopie trafią do aptek? Tego dowiesz się z naszego artykułu!
Uprawa medycznej marihuany w Polsce
W 2022 roku Instytuty Badawcze podległe pod Ministerstwo Rolnictwa dostały możliwość uprawy medycznej marihuany. Za powstanie i sprawne przepchnięcie tej ustawy odpowiedzialny był poseł Jarosław Sachajko. Zrobił to w ramach tzw. porozumienia na linii Kukiz – PiS.
Dlaczego tylko instytuty państwowe dostały możliwość uprawy medycznej marihuany? Z tego co opowiadał nam poseł Sachajko można wywnioskować, że niektóre instytucje takie jak m.in. Prokuratura Generalna bały się o to, że susz wytwarzany przez prywatnych przedsiębiorców będzie trafiał na czarny rynek. Jednak obecnie dostaliśmy informację, że i tak 4 z 5 instytutów badawczych chce współpracować z przedsiębiorcami przy produkcji medycznej marihuany.
Z tego co wiemy poza jednym instytutem, wszystkie inne instytuty chcą współpracować z przedsiębiorcami. W trakcie procedowania ustawy była mowa o tym, że to tylko będą robiły instytuty. W tej chwili widzimy, że instytuty – poza jednym, nie chcą tego robić, tylko chcą to zlecać przedsiębiorcom więc może ustawa jest źle napisana. Dlaczego od razu przedsiębiorcy nie mogą tego robić? Tylko muszą to robić na około przez instytuty. Bo jeżeli mogą to robić przedsiębiorcy to po co jest jakikolwiek pośrednik? Ja wiem, że komuś może się wydawać, że fajnie jak państwo zarobi. Tylko, że do tego zarobku dopłacą konsumenci
Poseł Jarosław Sachajko, podkomisja stała do spraw biogospodarki i innowacyjności w rolnictwie (RRW)
Czy instytuty sobie nie radzą?
Jarosława Sachajko wyraźnie podirytowała sytuacja, w której instytuty chcą być jedynie pośrednikiem w tworzeniu upraw medycznej marihuany. Tłumaczył on, że od początku mogliśmy to rozwiązać w inny sposób – tworząc krajową instytucję, która po prostu kontrolowałaby przedsiębiorców. Teraz tworzymy coś na zasadzie hybrydy pierwotnego planu, i tego który nie mógł wejść w życie. Jednak głównymi poszkodowanymi tej sytuacji będą końcowi odbiorcy, którzy po prostu zapłacą więcej za wytworzony w Polsce susz.
Instytutom nie zależy na cenie. Oni nie chcą zarabiać na marihuanie, chcą zgarnąć rządowe dofinansowanie i tyle. Podchodzą do tego w sposób bardziej naukowy – zależy im na rozwoju wiedzy, a nie na produkcie końcowym
jeden z przedsiębiorców obecnych na podkomisji
Sachajko poruszył także kwestię tego, że Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich zapewniał, iż pod koniec 2022 roku dostaniemy pierwszy susz wyprodukowany przez ich naukowców. Niestety tak się nie stało. Terminy były zbyt optymistyczne. Jak się okazało ten fakap był jedną z przyczyn zmiany na stanowisku osoby zarządzającej instytutem.
Co ciekawe pomimo tak dużego niedociągnięcia Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich uzyskał w zeszłym rok 350 000 zł dofinansowania na doposażenie swojego zakładu. Jednak największym sukcesem jakim dotychczas mogą się pochwalić jest coś zupełnie niezwiązanego z uprawą roślin. Dyrektor instytutu podkreślał to, że udało im się zorganizować konferencję naukową “Konopie w medycynie”, która zebrała ponad 250 zainteresowanych uczestników, którzy dyskutowali na temat zdrowia publicznego i dostosowaniu preparatów w przyszłości produkowanych w Polsce.
Medyczna marihuana po polsku
To wszystko brzmi jakby szanowni naukowcy z poznańskiego instytutu chcieli wymyślać konopie na nowo. W innych krajach świetnie funkcjonują przepisy dotyczące medycznej marihuany. Dostajemy informacje o tym, że niemieccy przedstawiciele jeżdżą do Kalifornii, by zdobywać wiedzę i przekładać ją na swój rynek. Jednak nasi naukowcy chcą wymyślać konopie od podstaw.
Poseł Jarosław Sachajko w taki sposób skomentował obszerną prezentację dyrektora Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich w Poznaniu:
Nie zauważyłem w w tej prezentacji odpowiedzi na dwa główne pytania. Kiedy zobaczymy pierwsze odmiany w aptekach i ile będą kosztowały?
Poseł Jarosław Sachajko, podkomisja stała do spraw biogospodarki i innowacyjności w rolnictwie (RRW)
Według dyrektora Rafała Spychacza produkt końcowy może trafić do aptek maksymalnie za dwa lata. Niestety podczas trwania komisji dyrektor nie był w stanie precyzyjnie określić ceny za susz, jednak podkreślił że będzie tańszy niż obecnie importowany materiał roślinny.
THC w produktach spożywczych
Podczas podkomisji został poruszony również jeszcze jeden ważny dla nas temat – obecności THC w produktach spożywczych. Na sali były obecne osoby odpowiedzialni za ten temat.
Według państwowych instytucji THC nie może znajdować się w żadnych produktach przeznaczonych do spożycia. Jest to traktowane jako zanieczyszczenie, które nie powinno się tam znaleźć. Produkty zawierające THC mogą być sprzedawane tylko jako lek w aptekach.
To stwierdzenie może wstrząsnąć polską sceną produktów konopnych. Czy już niedługo większość olejków będzie przez to oznaczana jako produkt nie do spożycia? Jest to bardzo prawdopodobne. Jeżeli tak się stanie to będzie to kolejna kłoda położona pod nogi polskich przedsiębiorców konopnych.
Wprowadzanie różnych odmian pod jedną rejestracją
Podczas sejmowej komisji ds. medycznej marihuany został również poruszony temat wprowadzania na nasz rynek różnych odmian medycznych konopi pod jedną rejestracją. Jest to model, z którego skorzystała firma S-Lab wprowadzając pod jedną rejestracją takie odmiany jak: Pink Kush, Mango czy Girl Scout Cookies.
Ten problem wynika z tego, że w przypadku rejestracji leku jakim jest medyczna marihuany brane są pod uwagę tylko stężenia substancji aktywnych – THC i CBD. Te dane podaje się podczas rejestracji. Niestety na sali nie było przedstawiciela Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, który mógłby wyjaśnić tę sprawę.
Limity w imporcie
W czasie trwania komisji polscy specjaliści poruszyli również problem z limitami w imporcie. Odnosi się to do ostatniego oświadczenia GIFu w sprawie zaprzestania wydawania pozwoleń na import. Na spotkaniu przedstawiciele GIFu wytłumaczyli, że przedsiębiorcy od czasu uzyskania pozwolenia na przywiezienie suszu do Polski, mają 3 miesiące na to, by ten produkt faktycznie znalazł się w naszym kraju. Po upływie tych 90 dni, rozliczają się z przywiezioną ilością i ewentualna różnica wraca z powrotem do puli. Wtedy można ją rozdysponować kolejnym przedsiębiorstwom.
Jednak GIF podkreślał, że według ich wyliczeń firmy farmaceutyczne powinny mieć około tonę zapasu medycznej marihuany w Polsce. Jak się okazało ta tona może być tylko i wyłącznie na papierze, bo faktycznie susz nie trafił do Polski. Tę sytuację podsumował Paweł Leśniański z portalu weednews.pl:
Za chwile suszu w aptece nie będzie, pomimo że na papierze GIFu to jest. Sytuacja może być dramatyczna. Artykuł 21 mówi zarówno o przywiezieniu jak i produkowaniu, co może zablokować ewentualną polską produkcję.
Paweł Leśniański, weednews.pl
Na sali pojawiły się pytania odnośnie czasu realizacji wniosku. Jarosław Sachajko zasugerował, że być może warto skrócić okres możliwości sprowadzenia suszu po uzyskaniu pozwolenia. Jednak przedstawiciele GIFu powiedzieli, że przedsiębiorcy wręcz przeciwnie chcieliby wydłużenia czasu. Co ciekawe GIF podczas wydawania zezwoleń bierze pod uwagę dane odnośnie wcześniej sprowadzonego przez przedsiębiorstwo suszu, a także dynamikę wzrostu. Zezwolenia nie są wydawane “z czapy”, tylko urzędnicy choć trochę próbują opierać się na liczbach. Wiele na temat faktycznej liczby surowca sprowadzonego do Polski ma się wyjaśnić na początku kwietnia.
Więcej informacji na temat sytuacji w Polsce przeczytasz w naszej zakładce POLSKA.
źródło: sejm.gov.pl