W kalifornijskiej branży konopnej doszło do szokującego odkrycia.
Pestycydy w legalnej marihuanie
Dziennikarze Los Angeles Times i amerykańskiej organizacji “Weed Week” (organizacja nie jest w żadnym stopniu połączona z naszą redakcją), ujawnili bardzo ciekawe informacje, z których wynika, że kalifornijska branża konopna może mieć spore problemy. Dochodzenie przeprowadzone przez pracowników dwóch wcześniej wymienionych przeze mnie organizacji ujawniło pestycydy w legalnej marihuanie, która na co dzień jest sprzedawana w tamtejszych dyspensariach.
Podczas dochodzenia przedstawiciele Los Angeles Times i Weed Week kupili 42 legalne produkty z konopi indyjskich w kalifornijskich dyspensariach. Następnie te produkty trafiły do laboratorium, gdzie naukowcy sprawdzili, czy ich skład jest zgodny z ogólnie przyjętymi normami.
Okazało się, że aż 25 produktów zawierało pestycydy w stężeniu przekraczającym wytyczne dla kalifornijskich producentów marihuany. Były to susbtancje, które w dużym stopniu mogą się przyczynić do powstania chorób nowotworowych, niewydolności wątroby, chorób tarczycy, podrażnienia płuc i gardła, oraz wywołać ból brzucha czy głowy. Największe ryzyko występowało w produktach typu “vape pen”.
Marki, których produkty znalazły się na liście:
- Stiiizy
- West Coast Cure
- Flavorade
- Phat Panda
- Phire
- Dime
- Backpack Boyz
- Grizzly Peak Farms
- Cru Mai Tai
- Fog City Farms
- David Shin’s Van Nuys manufacturer
- Maven Industries
Według doniesień amerykańskich agencji prasowych, wyniki tego śledztwa nie są zaskakujące. Już wcześniej wiele prywatnych ośrodków, zajmujących się testowanie kannabinoidów, podkreślało, że skład kalifornijskich produktów konopnych może nie zgadzać się z przyjętymi normami. Specjaliści, którzy śledzą branżę konopną na co dzień, największe zagrożenie upatrują w produktach typu “vape pen” oraz “pre-roll”. Według nich do obrotu mogło trafić nawet 250 000 skażonych wyrobów z marihuany.
Dlaczego firmy decydują się na sprzedaż skażonych produktów?
Oczywiście tego do końca nie wiemy, jednak pojawia się kilka teorii, które wydają się być dość logiczne. Przede wszystkim część przedsiębiorstw mocno outsorcuje swoje usługi. W związku z tym nie mają 100% kontroli nad tym jak ich produkt wygląda i jaki skład ma. Często przedsiębiorcy są oszukiwani, badania są podrabiane i finalne w dyspensariach ląduje skażony towar.
Jest jednak sporo przedsiębiorców, którzy robią to świadomie. Obecnie kalifornijska branża konopna narażona jest na wiele zagrożeń związanych z wysokimi kosztami prowadzenia działalności. Przez to zieloni biznesmeni stawiają na pierwszym miejscu chronienie swojej marki, przez wykorzystanie np. gorszych półproduktów, a dopiero później myślą o swoich klientach. Jest to rzecz, której nikt nie powinien popierać i z takimi działaniami zdecydowanie powinno się walczyć.
Bez winy nie są tu również urzędnicy. Od jesieni ubiegłego roku kalifornijski Departament Kontroli Konopi otrzymał około 85 skarg na temat potencjalnego skażenia występującego w legalnej trawce. Według zeznań świadków przedstawiciele departamentu podjęli jedynie “minimalne działania”, w kierunku tego, by te informacje zweryfikować. Dodatkowo stanowe wytyczne dotyczące testowania konopi indyjskich nie zostały zaktualizowane w celu uwzględnienia nowych i potencjalnie niebezpiecznych substancji chemicznych stosowanych w uprawie.
Jeżeli szukasz więcej informacji na temat konopi, to sprawdź naszą zakładkę AKTUALNOŚCI.
źródło: ganjapreneur.com
NAPISZ KOMENTARZ